Adam wybrał się w drugi dzień świąt na spacer w rejon Straconki. Przy wejściu do lasu od strony ulicy Księdza Brzóski pomiędzy płotami leżała rozszarpana sarna. To nie zniechęciło spacerowicza i poszedł głębiej w las. Okazało się, że to nie był dobry pomysł.



- Poczułem smród sierści jakiegoś zwierza. Obróciłem się. Wystawała tylko głowa na powierzchni skierowana w moja stronę. Popatrzyłem chwile zastygłem. I powoli szedłem dalej delikatnie. Oddaliłem się z dobre 20 m i obserwowałem. Wyszły dwa niedźwiadki na ścieżkę tak powoli, a za chwile ryk i mama wyleciała zza krzaków w moja stronę. Po lewej przepaść po prawej jar. Skoczyłem i biegłem. Trochę zjeżdżałem, trzy ostre stoki pokonałem. Pomiędzy takimi szerokimi drogami, gdzie auto możne wjechać. Uciekałem po skosie w dół. Spotkałem dwóch rowerzystów kazałem im zawracać. Nie chcieli uwierzyć ze tu są niedźwiedzie, ale jak mi się przyjrzeli to zrozumieli, że mowie prawdę. A ja biegłem na dól - relacjonuje nasz czytelnik,

Sprawa została zgłoszona na policję i do nadleśnictwa. - Na razie nie mamy żadnych informacji od naszych służb o niedźwiedziach w tym rejonie. Nie raz już otrzymywaliśmy takie zgłoszenia, które później okazywały się nietrafione, niemniej będziemy trzymać rękę na pulsie - mówi nadleśniczy Hubert Kobarski z Nadleśnictwa Bielsko.

Przełom grudnia i stycznia to czas, gdy niedźwiedzie powinny smacznie spać. Jeśli się wybudzą ze snu zimowego, to o tej porze roku mogą mieć problem ze znalezieniem pożywienia.

O wybudzeniu się niedźwiedzia ze snu zimowego informowali też w poniedziałek pracownicy Babiogórskiego Parku Narodowego na swojej Facebookej stronie.